Wstępniak

Na początku było słowo. Całkiem sporo słów. Wszystko zaczęło się bowiem od powieści Jamesa Leo Herlihy'ego z 1965 roku, która trafiła do rąk Johna Schlesingera, brytyjskiego reżysera szykującego
Na początku było słowo. Całkiem sporo słów. Wszystko zaczęło się bowiem od powieści Jamesa Leo Herlihy'ego z 1965 roku, która trafiła do rąk Johna Schlesingera, brytyjskiego reżysera szykującego się do nakręcenia swojego pierwszego filmu w Ameryce. Potem, w 2021 roku, ukazała się książka dziennikarza Glenna Frankela "Shooting Midnight Cowboy: Art, Sex, Loneliness, Liberation and the Making of a Dark Classic", w której autor dokonał dogłębnej analizy zarówno prozy Herlihy'ego, jak i kinowego "Nocnego kowboja". Ta książka pomogła reżyserce Nancy Buirski w nakręceniu dokumentu "Legenda "Nocnego kowboja"" o filmie Schlesingera i miejscu, jakie to dzieło zajmuje w kulturze masowej.

Mający swoją premierę w 1969 roku "Nocny kowboj" szybko stał się legendą kina. Nic dziwnego. Wyreżyserowany przez Johna Schlesingera, napisany przez "skasowanego" w Hollywood za związki z komunistami Waldo Salta w pełni wykorzystywał zmieniające się nastroje amerykańskiej widowni i kruszejące mury moralnej cenzury. Wielu Amerykanów wyszło z kin w szoku wywołanym przez Jona Voighta w roli Joe Bucka. Męska prostytucja to nie był temat, który pojawiał się w USA na wielkich ekranach. Podobnie jak i wątki homoseksualne. Ryzykowna fabuła i niekonwencjonalni bohaterowie z łatwością mogli pogrzebać film. A jednak "Nocny kowboj" stał się kasowym przebojem. Wzbudził też zachwyty krytyków i całej branży, czego kulminacyjnym momentem było przyznanie filmowi trzech Oscarów, w tym w najważniejszej kategorii.

Nancy Buirski w swoim dokumencie daje bardziej rozbudowaną odpowiedź na pytanie: dlaczego film stał się legendą. Autorka analizuje "Nocnego kowboja" poprzez kontekst biografii jego twórców oraz czasów, w jakich powstał. Jej dokument nie jest przeznaczony dla osób, które nie widziały dzieła Schlesingera. Co prawda przeprowadzone zostaje kompleksowe streszczenie, a kluczowe sceny zostają zaprezentowane na ekranie. Dla osób, które nie widziały "Nocnego kowboja", te wzmianki pozostaną nieczytelne.

Reżyserka uznaje za pewnik, że widzowie film Schlesingera znają przynajmniej pobieżnie i po prostu przechodzi do odczytywania tematów poruszanych w "Nocnym kowboju" przy użyciu różnych kluczy interpretacyjnych. Co okazuje się nie całkiem trafną decyzją. Dzieło sztuki ma bowiem to do siebie, że można je odczytywać i interpretować na wiele różnych sposobów. Każdy z nich bywa naprawdę interesujący, pod warunkiem "wgryzienia" się w niuanse. "Legenda "Nocnego kowboja"" pokazuje, że kiedy próbuje się jednocześnie spoglądać na dzieło sztuki z różnych punktów widzenia, analiza pozostaje intrygująca, ale niesatysfakcjonująca... W każdym razie nie w klasycznym filmowym metrażu.

Z tego też powodu wątek komunizmu Waldo i jego wpływ na kształt scenariusza jest jedynie ledwie muśnięty. Dokumentalistka pokazuje w filmie fragmenty "Easy Ridera" i "Taksówkarza" oraz wspomina Polańskiego czy Formana, ale nie zagłębia się w temat kontekstu przemian w amerykańskiej branży filmowej, jakby bała się, że wpisanie "Nocnego kowboja" w kontekst innych legendarnych dzieł kinowych tamtych czasów deprecjonowałby pozycję obrazu Schlesingera. Ciekawy wydaje się temat zmieniającej się koncepcji męskości i opozycja John Wayne – Jon Voight, jednak tych kilka minut w filmie Buirski to za mało, by w pełni to zagadnienie rozpracować. 

Z tego też powodu najlepiej wypada ta część "Legendy "Nocnego kowboja"", która dotyczy wątku homoseksualizmu. Analizowany zarówno przez pryzmat ówczesnego miejsca gejów w społeczeństwie amerykańskim, jak poprzez biografię samego Schlesingera, rzuca interesujące światło na jego film, jak również na ewolucję twórczą Brytyjczyka, którego kolejne dzieło – "Ta przeklęta niedziela" – jawi się tu jako oczywista konsekwencja "Nocnego kowboja".

To, co reżyserce wyszło najlepiej, sprawia, że "Legendę "Nocnego kowboja"" ogląda się z dużym zainteresowaniem. Jednak pobieżność w prezentacji wielu kontekstów pozostawia widza z poczuciem niedosytu tak, jakby dostał jedynie wstęp, przedmowę do pogłębionej analizy, która nigdy nie następuje. Wydaje się więc, że gdyby Nancy Buirski skupiła się wyłącznie na jednym, dwóch aspektach, to wtedy ten sam czas ekranowy zostałby wykorzystany skuteczniej, a widz otrzymałby może węższy film, za to oferujący dużo więcej treści i wiedzy wzbogacającej lub może nawet zmieniającej odbiór "Nocnego kowboja".
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones