Gra aktorska wg mnie niewygórowana. ludzie mają w głowach jakis stereotyp wariata i jeżeli aktor dziwnie się porusza, troche pokrzyczy, porobi dziwne miny (lub jak w przypadku głównego bohatera - postawi sobie włosy), to ma to znaczyc, że świetnie wcielił się w postac psychicznie chorego. Ten film to zlepisko różnych twarzy, które tworzą dziwaczny zespół postaci, ale wcale nie postaci psychologicznych. To wariatkowo pozwoliło sie poznac od zewnątrz, nie wnikając w psychikę bohaterów.
Mam identyczne odczucia. Główny bohater jest kiepsko zagrany - kilka głupich gestów i min to za mało, żeby dobrze zagrać psychola. Innym postaciom do realizmu też sporo brakuje. Gdzież im tam do Jacka Nicholsona z "Lotu...", "Lśnienia", czy nawet Brada Pitta z "12 Małp". Poza tym film jest płytki i przereklamowany. Dobra ścieżka dźwiękowa nie wystarczy, aby go uratować.
Najwyraźniej patrzysz a nie widzisz i nie używasz wyobraźni Everyday the dreamers die
ten obraz jest jak kraina czarów pośród zgiełku całego świata. Bohaterowie z głową w chmurach i ze stopami w błocie. Do tego cudowna muzyka i gra światła w ujęciach jest po prostu genialna
No to ja patrze na to z drugiej strony. Ludzie maja w glowach jakis stereotyp wariata i jezeli aktor nie bedzie
skakal, krzyczal i się slinił to nie moze byc wariatem! Czy nie wystarczy delikatnie odstawac od normy zeby
byc szurnietym? czy nie wystarczy delikatny tik nerwowy albo zwykle zachowanie ze szczypta
niestandardowych gestow jakie prezentowal tom tom aby "przeczytac" ze to postac nie do konca normala.
Czy gdyby tom tom byl tak barwny jak b. pitt w 12 malpach to czy by to nie przyslonilo fabuły. Mysle ze wim
wenders w bardzo wyrafinowany sposob pokierowal tu postaciami.
Mało tego, większość konkretnych wariatów wcale nie jest pozamykana w domach wariatów i być może tacy jak film_webka17 mijają ich codziennie na ulicach i nawet o tym nie wiedzą, bo myślą, że psychiczny wygląda jak Bronson... Otóż głupi stereotyp. Kiedyś, gdy nie było tylu medykament ów co dzić, może i wariaci tak wyglądali, zwłaszcza po jakiejś lobotomii czy elektrowstrząsach. Dziś np jednym z najczęściej spotykanych schorzeń jest schizofrenia któa ma bardzo szerokie spektrum objawów, jednakże medycyna zrobiła takie post epy, że dzięki farmakologi znaczna część schizofreników jest w stanie z powodzeniem normalnie na co dzień funkcjonować, pracować, mieć rodziny, dzieci... Nieliczne ciężkie przypadki się hospitalizuje, a wszyscy którzy nie zagrażają w bezpośredni sposób sobie lub innym chodzą na lekach normalnie wśród nas... Chorób psychicznych, stopni niedorozwoju itp. jest cała masa o różnym stopniu nasilenia i nieprzewidywalnych objawów, więc jakiekolwiek dyskusje na ten temat mijają się z celem i zarzuty są imo bezpodstawne do oceny jaką wydał autor pierwszego posta. Natura ludzkiego mózgu wciąż nie został zgłębiona.
Nie ma w zasadzie ludzi, którzy by nie odstawali na 1 czy więcej procent od normy. Norma w zasadzie nie istnieje. Norma to sztuczny twór ułatwiający życie w społeczeństwie bo pozwalający na eliminację jednostek , które zagrażają ogółowi ( wysyłani do wariatkowa czy więzienia , a nawet fizycznie eliminowani - kara śmierci ). To taki punkt odniesienia tylko i wyłącznie. Na swój sposób każdy jest lekko "zwichrowany" na tym czy innym polu.