Słaby scenariusz, śmieszna i dobra jest właściwie jedna scena, reszta zwyczajna. Wprowadzenie do filmu dziewczynki zupełnie niepotrzebne, lepiej by pasowało pozostawienie samych męskich postaci. Dialogi próbują być błyskotliwe i zabawne, ale im to nie wychodzi... :(
Jak kompletnie nie rozumiałem zachwytów nad nim w Drive (cały czas uważam, że ja zagrałbym tam tak samo dobrze, jak nie lepiej), o tyle w tym filmie mnie zachwycił, jest autentycznie przezabawny.
Ja w takim razie nie rozumiem jakiegokolwiek nawet najmniejszego zachwytu nad jego rolą w tym filmie. Jest strasznie drętwy, miałki, właściwie to bardziej mi pasuje do jakiegoś głupkowatego sitcomu.
Natomiast w drive bardzo mi się podobał i w takich rolach się sprawdza, osób zamkniętych, "tajemniczych", o ograniczonej ekspresji, wręcz autystycznych.
Goslinga nigdy szczególnie nie lubiłem też, ale jednak ma w sumie fajną i spójną filmografię. Ponadto zwykle gra osoby nieco wycofane - "Lars nad the real girl" czy "The United States of Leland", ale potrafi być charyzmatyczny ("Fanatyk", "Idy marcowe"). Unika też filmideł czysto komercyjnych, a jeśli już to jest to nienajgorsza komedia romantyczna ("Crazy stupid love") czy to, gdzie bawi się wizerunkiem też. Ufa też sprawdzonym twórcom i czuć, że odnajduje się u Refna, czy Cianfrance. Oby jeszcze u nich grywał.
Osobiście znacznie bardziej rozbawił mnie moment, gdy Gosling uświadamia sobie, że Crowe jednak nie ma ukrytego rewolweru :D
ja sama przez chwilę byłam przekonana, że przecież halo, ten rewolwer tam powinien być
To zależy kto ma jakie poczucie humoru. Dla mnie kibel był słaby, ale mnie się nie podobał humor z Kac Vegas,a większość była zachwycona. Rodzynkiem w tym filmie był Nixon.
ciekawe, mam zupełnie odwrotne wnioski, mało tego, po raz pierwszy Gosling mnie kupił.
Bardzo mi się podobała w tym filmie pewna konsekwencja w tworzeniu gagów i samej konstrukcji filmu - jeśli np. UWAGA TROCHĘ SPOILERY jeden z bohaterów czytał artykuł o zabójczych pszczołach - pszczoła w którymś momencie filmu się pojawi. Healy opowiada anegdotę o Nixonie - bang, kilka scen później film do tego wraca. Holland zasypia za kierownicą - pod koniec filmu jego pomieszanie snu z rzeczywistością owocuje kolejną zabawną sceną, itd.
Mi ten humor też pod pasował. Nie jest to kolejny drętwy humor z komedii kryminalnych z gagami robionymi na siłę, ale w końcu jakaś odskocznia od tego i coś z jajem. Gosling świetnie się wpasował w ten gatunek, zresztą on chyba w każdym gatunku się odnajduje, chociaż jeszcze nie oglądałem z nim horroru w roli głównej.
Kino upada.. Nie dziwię się, że co raz więcej ludzi przekonuje się do seriali niż do kinowych filmów.
Ludzie przekonują się do seriali nie dlatego że są leprze czy mądrzejsze tylko dlatego że w co drugim odcinku są gołe cycki, rznięcie i realistyczna przemoc. To ludzi przyciąga. Głębia fabuł schodzi na drugi plan.
Jak się w 90% ogląda komercyjne kino z USA to można tak pomyśleć. Kino jest jednak takie jak było tylko z tą różnicą że w USA jest mniej nowości, a więcej różnego rodzaju kontynuacji i przeróbek .
Niewykorzystanym potencjałem był wg mnie Crowe. Lubię go, ale wyraźnie się zaniedbał. Odstawał od reszty obsady. Film niezły, gdyby Russell był w lepszej formie, to byłoby oczko wyżej do oceny. A tak - solidne 6/10.
Podobnie uważam, spodziewałem się w końcu dobrej komedii, a dostałem słabą komedie z jeszcze słabszym scenariuszem. Ówczesnych czasach jest mnóstwo podobnych produkcji, stąd nie wiem skąd ten zachwyt nad tym dziełem.
Przecież nie ma żadnego zachwytu nawet ze str krytyków.
Osobiście nie znam mnóstwa podobnych produkcji. Proszę oświeć mnie kilkoma przykładami.
Moim zdaniem film nawet się wyróżnia.
jak dla mnie to za słabo wykorzystane wizje Holanda, samochód i Nixon , mogli dać jeszcze ze dwie, patrząc na to, że tyle co chlał
Dokładnie. Dziewczynka ogląda porno i to jest film dla szerokiej publiczności...
Eh i po co tyle błota. Film wg mnie jest świetnie nakręcony a sam Ryan Gosling, który, uwaga, w OSCAROWYM La la land mnie nie przekonał, tutaj grał rewelacyjnie. I co, powiecie, że mam spaczony umysł, bo tak myślę? Trochę więcej sympatii, optymizmu. a nie tylko słyszę, że kino schodzi na psy, że scenariusz to dno. Polecam samemu iść do szkoły filmowej i próbować coś zmienić, skoro jest "aż tak źle"
Nie rozumiem dlaczego ludzie są rozczarowani. Przecież to całkiem fajne, sympatyczne kino sensacyjne z kilkoma błyskotliwymi dialogami, paroma naprawdę śmiesznymi scenami , parą sympatycznych bohaterów i z nawet ciekawą intrygą. Nie wiem czego ludzie oczekują. Ostatnio rzadko takie fajne beztroskie sensacyjniaki się trafiają.
Jedyną wadą (jeśli w ogóle można nazwać to wadą) jaką zauważyłem w tym filmie jest to że jest cyniczny. Może druga to brak polotu w scenach akcji.
Sympatyczne kino i nic ponadto, wtórna fabuła, durne dialogi, wszystko sztuczne i nudne, ale wciąż sympatyczne. Sceny akcji lepsze były nawet we "Wściekłych pięściach węża", końcówki Nice Guys nie widziałam... zasnęłam.
Niestety muszę się zgodzić z Twoją opinia, chociaż bardzo lubię aktorów grających główne role i to dla nich obejrzałam ten bardzo przeciętny film. Ani to komedia , ani obraz sensacyjny. Był pomysł , ale brakło dobrego scenariusza. Sugestywne zdjęcia tworzące klimat lat 70. oraz udział Gislinga i Crowe'a nie wystarczą, żeby uznać ten film za dobrą rozrywkę.