Polański w rozmowie z Andym Braunsbergiem odsłania sekrety swego burzliwego życia. No dobra, sekrety to chyba jednak za dużo powiedziane i jest to zarazem jedyny zarzut (?) jaki można mieć odnośnie tej pozycji. Najwięcej emocji dostarczy ona bowiem przede wszystkim tym, którzy są na bakier ze słowem pisanym - w dokumencie Bouzereau nie znajdziemy praktycznie nic (powiedzmy, że są drobne wyjątki), o czym byśmy już nie przeczytali w autobiografii reżysera. Z drugiej strony, to zupełnie co innego, słuchać twórcy "Chinatown", gdy opowiada o swych przeżyciach, móc go obserwować, niejako uczestniczyć w rozmowie - bez wątpienia jest to bezcenne. Zawiodą się ci, którzy będą oczekiwać jakichś sensacyjnych wyznań. Ja ich nie oczekiwałem, więc i tak wyszedłem z kina w pełni usatysfakcjonowany. Przed oczami ujrzałem dojrzałego człowieka, który niejedno przeżył, tysiąckrotnie miał okazję przemyśleć swe życie krok po kroku - nie okłamujmy się, jemu żadne "sensacyjne wyznania" nie są potrzebne. To tylko wychowana na brukowej prasie publika ich pragnie. I o tym też po części jest ten film.
Film bardzo interesujący, choć prawdę mówiąc jak na opis tak interesującego życiorysu stanowczo za krótki.
Palantów w sąsiednich wątkach, którzy zapluwają się obelgami o pedofilu i bufoniarsko demonstrują jakimiż to oni są prawymi i bez skazy zapewne nic do obejrzenia filmu nie skłoni. Szkoda, może usłyszeli by przez chwilę głos ofiary i dzisiejszy stosunek Polańskiego do tamtego przestępstwa. Nadal wyraża się o niej jak o ofierze, mimo uzyskania jej przebaczenia.
Problem w tym, że tego typu prowokatorów należy ignorować, a nie im odpowiadać, wtedy może pójdą gdzie indziej. Tymczasem pod każdym z kretyńskich, kompletnie pozbawionych wartości merytorycznej tekstów od razu znaleźć można kilkadziesiąt odpowiedzi. I w ten sposób karmi się sfrustrowanych gówniarzy.
Film świetny, jednakże 92 minuty to za mało na tak fascynujący życiorys. Ten film mógłby dla mnie trwać kilka ładnych godzin, choć najchętniej sam usiadłbym na miejscu Andyego Braunsberga i porozmawiał z Polańskim. To na pewno byłoby niesamowite doświadczenie. Gorąco polecam ten dokument.
A ja obejrzałem film raczej na chłodno, bo większośc anegdot z życia już o tym Polańskim czytałem. Zaskoczyło mnie, że wzruszył się nasz rodak w kilku scenach, ale nie aż tak, jak to się często dzieje na filmach, czyli nieoczekiwanym wybuchem rozpaczy - wywiad przeprowadzony był spokojnie, i faktycznie bez sensacji. Mamy prawo ocenic sam ten dokument, ale ja sobie nie daję prawa do oceniania tego, co przeżył Roman Polański.