Powiedzmy sobie szczerze - tak niepotrzebnej animacji dużego studia nie było od dawna. W tym filmie praktycznie nic nie grało, nie miało sensu, powiązania, powodu.
Najpierw trailery pokazywały psa u weterynarza, w miejskim otoczeniu - ok. Następne pokazały krajobrazy wiejskie - no dobra...
A co w filmie? Zabawy z ruskim białym tygrysem (nie, nie chodzi o przejęty czołg), jakieś wepchane na siłę poszukiwania Pana Bzyczka, historia twardego kundla ze wsi. Do tego w tle lekcja wychowawcza młodego człowieka, problemy nerwowe Maxa i ten niedorozwinięty królik z ADHD...
Po co ten film? Gdzie tu DOMOWE zwierzęta? Nie pamiętam, żeby ktoś koło mnie miał tygrysa, małpę, wilki.
Zero pomysłu na fabułę, zero pomysłu na akcję, humor raczej niewidoczny, postacie puste i nawet nie dwu, a jednowymiarowe, płaskie i głupie.
Plus tego filmu? Chyba tylko Max i wizyta u weterynarza (ale to już widzieliśmy w trailerach, a i tak zmienili kwestię bliźniaczych kotów).