Może nie jest to kino najwyższych lotów, ale jestem naprawdę miło zaskoczona! Nie jest to kolejna pusta komedia, jakich powstaje całe mnóstwo, a opowieść o człowieku, który nie bał się nie tylko marzyć, ale przede wszystkim realizować swoje plany. Bo Giorgio Rosa żył naprawdę i jego Wyspa Róży faktycznie istniała nieopodal Rimini.
Chociaż reżyser nie dysponował wielką dokumentacją dotyczącą wydarzeń dookoła jej powstania i losów, to wykorzystał wiedzę syna Rosy i bardzo zgrabnie przeniósł ją na ekran. Bohaterowie są sympatyczni, trudno ich nie lubić, a cały film bardzo dynamiczny. No i to jest faktycznie komedia! Absurdu, ale komedia, która bawi. Może nie wszystkim przypadną do gustu żarty o Kalabryjczykach, ale poza tym humor jest wyważony, nie-wulgarny.
To taki jeden z filmów, który dobrze obejrzeć w długi, mroźny wieczór. Klimat epoki (bo chodzi o 1968 rok) został ładnie oddany, a przy okazji można się czegoś dowiedzieć o człowieku, którego historia jest tak naprawdę nieznana szerszemu gronu, a przecież jego projekt był bardzo nowatorski (mam na myśli technikę stawiania filarów wyspy i inne rozwiązania w związku z samą „bryłą”) i dość przemyślany.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=RjoYtJ3RL9M
bardzo dobrze napisany scenariusz, fajne dialogi i klimat riwiery włoskiej lat 60
Ja dodam do tego jeszcze fajnie dobraną muzykę, gdzie nawet któreś znane piosenki są w wersji włoskiej i całkiem fajnie to brzmi. Ten film to perełka wśród ostatniego zalewu tandety. Poproszę więcej komedii w takim klimacie.
PS. Niektórzy przy komentarzach mają ocenę jaką dali filmowi, a inni nie. Gdzie to się zmienia w ustawieniach?
Tak, zdecydowanie! Te przetłumaczone piosenki bardzo fajnie pasują do wydarzeń, jeszcze bardziej podkręcają klimat :)
Sprawdź ustawienia -> prywatność -> moje oceny -> kto może zobaczyć. Ja mam ustawioną opcję "wszyscy".
Dzięki, ale to chyba jeszcze coś innego. Trudno idę posłuchać trochę muzyki z Wyspy róż. Jakoś ostatnio wpadło mi to w ucho :)